Polski Hip Hop

Peja/Slums Attack "Depresja rappera" (Kolejny szalony dzień) prod. Magiera

Peja/Slums Attack "Depresja rappera" (Kolejny szalony dzień) prod. Magiera

Oficjalny odsłuch płyty N.O.J.A. 2005

https://www.facebook.com/PejaSlumsAttack
https://www.instagram.com/pejaslumsattack/

https://www.youtube.com/pejaslumsattack

Odsłon:172913 Like: 908 Dislike: 20

Materiał Video Od: Pejaslumsattack

Rps Enterteyment,Najlepszą Obroną Jest Atak,Slums Attack,Peja,Dj Decks,Rps,magiera,n.o.j.a.,peja slums attack,slu gang


Źródło materiału by Pejaslumsattack
Data Utworzenia: 2014-01-17 09:12:40

Tags

Related Articles

21 Comments

  1. Rysiu powiedz czy nie idzie takich wyjebanych kawałków jak ten, nagrywać na trzezwo? Przecież jak byś dojebał teraz taką płytę jak NOJA to newscholowym gimbograjkom by zwieracze z zazdrości puściły. Może Tede by zakończył karierę na dobre xD

  2. ' w taryfie hajs liczę przy popowej muzyce,power-playowym hicie wytwórni u emce Pan zmieni mi tę stację nie chce słuchać gówna więcej' 😀

  3. Szanuje Ryśka jako człowieka i jako artystę oby trwał w tym jak najdłużej. To dopiero 25 lat na scenie. Łapiemy się w Arenie ludzie 25 października!!!

  4. [Verse 1]
    Trzask drzwi, klucze w zamkach, czwarty hak, pośpiech na dół
    By pokazać się dziś światu na podwórku od wariatów
    Na wejściu słyszę – ratuj!, oczekują drobniaków
    Mam tylko kartę z PIN-em i dychę w papieżaku
    Odpalam to co mam, marszo-bieg do bankomatu
    Pod sklepem widzę zwadę, ZK dwóch ex-Szamaków
    W głowię koncert mam Kraków, wokale u Donia
    Jakiś chuj do skurwienia umową chciał przekonać
    Telefony wykonam, lista połączeń spora
    Rycha codzienna zmora, Internet – czeka poczta
    Myślę ile można kiedy relaks odskocznia
    Jeszcze nie teraz, management mnie wykończy
    Skurwiały serwer, z netem nie mogę się połączyć
    Wreszcie jest, wklepnę hasło mam zaliczkę na Jasło
    Puszczam reader techniczny na ten koncert i fiasko
    Kolejny błąd na stronie, przez zęby cedzę bluzgi
    Zaciskam pięści w dłonie, dobra zrobię to później
    Bo na spotkanie ważne dziś nie mogę się spóźnić
    Za pięć minut trzynasta, jest ciasno w centrum miasta
    Pora biznes-lunch'u, skończę będzie z siedemnasta
    Mam swój mały stolik, mały browar nie zaszkodzi
    Nie jestem alkoholik mimo, że się powodzi
    Wreszcie wchodzi promotor z twarzy podobny do nikogo
    Nażre się na moje konto, że mam klasę się dziwi
    Jest amatorem, nie posiada swego CV
    Raczej mu nie ufam – weź połowę wypłać z góry
    Reszta to small-talk'i, wiesz o pogodzie bzdury
    Do widzenia kończę gościa, teraz pani redaktorka
    Chce znać kulisy pracy, ja obcinam jej tyłek
    Który z gracją prezentuje, poszukując dyktafonu
    Raczej się rozczaruje, parę słów do mikrofonu
    Ile z rapem? czemu hip-hop? dlaczego w ogóle wyszło?
    Banały to wszystko, coś tam gadam, wodzę wzrokiem
    Ona noga na nogę, myślę – Rychu ty świnio
    Ona zlizuje z warg zmysłowo piankę z cappuccino
    Odmulam, z tą dziewczyną już dziś raczej nic nie zdziałam
    Zostawię wizytówkę, wywiad będę poprawiał
    Ciężkie życie rappera, tak mam kurwa pracy nawał
    A depresja rappera w tym temacie to nie banał

    [Refren 2x]
    Mój rap to ma profesja, przez ten rap wielka presja
    Wielka depresja większa niż u DMX'a
    Oto ma kwestia nie dać się usunąć w cień
    Wkurwiony na depresję, kolejny szalony dzień

    [Zwrotka 2]
    Kilka godzin mi zleciało szybko jak moment chwila
    Drugie danie o tej porze, wiadomo kasa mija
    Jestem tu codziennie, często jemy to co chcemy
    W lokalu ex-wydawca wypłaca nam tantiemy
    Odbiór kwitujemy, swój procent zwija Darek
    Wsiada do Passata i tyle go widziałem
    Nie lubię takich dni, a to dopiero poniedziałek
    Z tego wszystkiego o siłowni zapomniałem
    Skoczę tam wieczorem jeśli w ogóle się wyrobie
    Dziś nie będzie przyjemności poza tym, że coś zarobię
    Znów chwilę na powietrzu, o znajomek siamanko
    Jak leci? powolutku, idę sprawdzić przelew w banku
    Legendy już krążą o tym jakie mam saldo
    Coś w końcu trzeba zrobić by nie upaść znów na dno
    WuBeK, kolejka, gorąco wymiękam
    Pani od kredytów życzliwie na mnie zerka
    Każda sekunda zwłoki to dla Ryszarda męka
    Jeszcze trzy lata temu to nie realna scenka
    Wreszcie jest moja kolej, dzwoni Pudyś – weź to olej
    Nie mogę to eliksir, na tym stracimy wszyscy
    Zaraz mnie sczyści przez te interesy
    W pogoni dla korzyści przeżywamy nowe stresy
    Wychodzę, załatwione, radio taxi dzwonię
    SMS'y jak szalone, jeden po drugim lecą
    A trzeci telefon alarmem przypomina
    Że pan gwiazdor na fochu ma wizytę u fryzjera
    Kurwa afera, czas zrobić się na bóstwo
    W lusterka auta zerkam rzeczywiście lecz za późno
    I życiowy dramat w chorej głowie się zaczyna
    Gdy łapie się na tym że wolnego czasu nie mam
    Przed siódmą, a już ziewam czas zmienić okolicę
    W taryfie hajs liczę przy popowej muzyce
    Power play'owym hicie z wytwórni UMC
    Pan zmieni mi tę stację, nie chcę słuchać gówna więcej
    Dowozi mnie na miejsce przeznaczenia tu wysiadam
    Tak, klient gotowy, to za kurs, na razie, spadam

    [Hook]

    [Verse 3]
    Tu na swoich starych śmieciach Rych ma chwilę na oddech
    Zrobię tu zakupy, Jeżyce najwygodniej
    Kosmetyki Lewiatan, koszul w SunSet'ie
    Na wagę w Łodzi wiecie brek, bielizna w komplecie
    O trzeciej najgorzej, ludzie wracają z tyrki
    Wrzucam kamuflaż pro forma dla zmyłki
    Zyskam więcej czasu gdy oleję dwa spotkania
    Siedzę w perfumerii, testy z DolceGabana
    Ale kanał takie życie to banał
    Chcę do kina, do parku, na ławkę tak bym gadał
    Z chłopakami nic nie robił, czas marnował tak jak kiedyś
    Jeszcze nie dawno w czasie klepania biedy
    A tu życie chce mnie zmienić o tym kolejny tekst
    Zaszła nieoczekiwana dla Rycha zmiana miejsc
    Dzwoni ktoś z TVN'u, czy się piszę na rozmowę?
    Tylko się uśmiecham, musi przełknąć odmowę
    Jaka gala w Sheratonie, a w jakim charakterze?
    Że niby jestem trendy? pani mówi to szczerze?
    Olewam takie spędy, w sens idei nie wierzę
    Z resztą tego dnia mam koncert, nie chodzi pieniądze
    Tam ludzie czekają i dla mnie to proste
    Znów ktoś na linii, słyszę ciepły damski glos
    Można się rozmarzyć, ona, cała noc i sztos
    Na ziemię zejdź, bo tu lipa jest akurat
    To laska z telefonii, nie zapłacona faktura
    I tak co chwila, stale ktoś coś, zwariowałem
    Marzę by Hennessy się najebać w karnawale
    Uciec choć na moment od życia co nie zwalnia
    Tempa, które powoduje niezły rozgardiasz

Back to top button
Close

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker