Polski Hip Hop

09. Kali – Zdrajca (prod. MKL)

09. Kali – Zdrajca (prod. MKL)

Album dostępny w sklepie:

Sprawdź T-shirt „50/50”:

Strona oficjalna: http://ganjamafia.com/
Sklep: http://ganjamafiashop.com/
Facebook: https://www.facebook.com/KaliGanjaMafia

Bądź na bieżąco, subskrybuj kanał YouTube: http://bit.ly/GanjaMafiaYT

Title: Zdrajca ;
Artist: Kali ;
Album: 50/50 ;
Producer: MKL ;
Lyrics: Kali ;
Label: Ganja Mafia Label ;

Odsłon:3428818 Like: 17950 Dislike: 537

Materiał Video Od: KaliGanjaMafia

kali,ganja mafia,50/50,jasność,ciemność,50 na 50,firma,kraków,katowice,mkl,mti,woso,kacper hta,psr,gdy zgaśnie słońce,zdrajca


Źródło materiału by KaliGanjaMafia
Data Utworzenia: 2013-01-15 15:13:07

Tags

Related Articles

22 Comments

  1. Wyniki wyszukiwania

    Wynik z Grafu wiedzy

    TEKST
    Zdrajca

    Kali

    Znali się od małolata, on ciągle za nią latał
    Żywiła go uczuciem, lecz nie trawił go jej tata
    Niedostępna jak śnieg tego lata
    Padał deszcz gdy kłamała, że kocha go jak brata
    Niespełniona miłość w jego oczu toni
    Słona przelana kropla pocałunkiem dla jej dłoni
    Zrozumiała, że nie umie się już bronić
    Oddali się sobie pośród suchej trawy woni
    Kogo ta miłość obchodzi? Tylko ciebie i mnie
    Nuciła pod nosem pakując walizkę
    On czekał już na dworcu, w jedną stronę bilet
    Bo za chwilę uciekną stąd jak najdalej byle
    On nie miał nic, ona zostawiła wszystko w tyle
    Czekała na te chwile słodkie jak daktyle
    Zakochani aż po kres, powiedz, czy już wiesz kogo ta miłość zabije
    'Póki żyję na zawsze tylko twój'
    Szeptał czule jej do ucha, ale czy to czuł
    Ona wniebowzięta w błękitnej sukience
    Czuła, że to ten, jemu odda nawet serce
    Splecione ręce, spokój, dom, rodzina
    Dają sobie radę, ona marzy dać mu syna
    On ma tego dość, on tego nie wytrzyma
    Bo ciągnie go ulica, kusi go inna dziewczyna
    Samotne wieczory, ból na twarzy w oknie
    Błękitna sukienka raz po raz słono moknie
    Przecież obiecał jej, ale kiedyś z rana
    Gdy wróciła po klucze on za inną klęczał na kolanach
    To koniec, to tragedia, to dramat
    Boże wybacz mi, wyszlochała kiedy stała nad przepaścią
    Spadający liść, dryfujący w otchłań aby na wieki zasnąć

    Znali się od małolata, oboje głodni świata
    Co by się nie działo będziesz mieć we mnie brata
    Klnę się na te krople krwi i dłoń do dłoni
    Ja i ty towarzyszu broni
    Uderzyli w miasto gdzie światła nie gasną
    Na pełnej kurwie niedopuszczalne fiasco
    Ostrzy jak tabasco, cięli jak nóż masło
    Czy już wiesz który z nich jak Doni Brasco
    Póki co ciągle razem ramie w ramie
    Lajla lajla
    Jumanie spierdalanie
    Siupanie i bakanie
    Kiranie i jebanie
    Szampanem polewane na żetony panie
    Zdali sobie sprawę, że to już nie małolaci
    Szacunek, poważanie, na ulicy kumaci
    Wielka siła w oczach tych dwojga braci
    Ta sama siła już wkrótce ich zatraci
    Zaczęli lecieć troszkę za ostro
    Nie chcieli liczyć z lokalną cosanostrą
    Kosy się ostrzą, przeładowują gnaty
    Płytki dół czeka zimny jak Apallachy
    Strachy na lachy niech się bratku pierdolą
    Jeszcze się okaże kto dojedzie kogo
    W drodze do dziupli, gdy pchali to co łupli
    Natrafili na obławę policyjnych trutni
    Spojrzał na brata, który u jego boku
    Chciał odnaleźć spokój, ale przeraziła go pewność w oku
    Psy wokół, poddaj się, nie ma wyjścia
    To ta chwila gdy karaluch wychodzi z ukrycia
    Wysiada, to nie brat to zdrajca
    Boże wybacz mi, wyszeptał kiedy sięgał po dziewiątkę
    Honorowa salwa, na wylot
    Na wieki zamykają się powieki

Back to top button
Close

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker